wtorek, 19 sierpnia 2014

Cierpiąca racjonalność obywateli


Kiedy politycy przestają wypełniać swoją informacyjną, edukacyjną i socjalizacyjną rolę względem obywateli cierpi przede wszystkim ludzka racjonalność. Ona nigdy nie jest pełna. Im więcej wiemy, tym w mniejszym polu ryzyka się poruszamy. Im mniej wiedzy posiadamy na jakiś temat, tym częściej nasze wybory mają charakter przypadkowy. Przypadkowy w sensie „niezależny od jednostki”.

Zanim padnie jeden z wielu argumentów na rzecz tezy o abdykacji polityków ze swej ważnej społecznej roli, kilka słów wyjaśnienia. Nie chcę, aby poniższy wpis został błędnie zinterpretowany. Nie ma on politycznego podtekstu, nie sprzyja żadnej sile politycznej, nie jest wymierzony w żadną partię czy stronnictwo. Ten argument jest dobrym – w moim przekonaniu rzetelnym – empirycznym dowodem na to, w jaki sposób politycy (jako elita opiniotwórcza), ale i dziennikarze / publicyści kształtują naszą świadomość. Nie tyle mówią nam, co mamy myśleć, ile – o czym mamy myśleć. Pytanie retoryczne – kto na tym cierpi najbardziej?

Argument ów wyłania się z porównawczej analizy odpowiedzi respondentów w badaniach realizowanych przez CBOS w 2013 roku. W raportach dotyczących opinii na temat przyczyn „katastrofy smoleńskiej” odsetki osób, które mają problem z udzieleniem odpowiedzi (deklarują brak wiedzy) niemal nigdy nie przekraczają 20%, a w wielu – także szczegółowych sprawach – przyjmują wartości poniżej 10%. Natomiast w innej kwestii – jakże silnie wpływającej na interesy zwykłego człowieka – objawia się o wiele większa niewiedza. Brak rzetelnej debaty, a w zasadzie nieobecność w debacie publicznej czy politycznej tematu reformy emerytalnej przygotowanej przez rząd w 2013 roku (m.in. wprowadzenie tzw. dobrowolności między ZUS a OFE) spowodował, że na wiele pytań uzyskiwano nienaturalnie wysoki odsetek odpowiedzi „Trudno powiedzieć” (nawet 45%, jak w kwestii oceny skutków zakazu inwestowania przez OFE w polskie obligacje skarbowe).



Poziom niewiedzy Polaków na tematy związane z katastrofą smoleńską oraz reformą emerytalną

Badana kwestia
Odsetek odpowiedzi „Trudno powiedzieć”

Czy uważa Pan(i), że prezydent Lech Kaczyński mógł ponieść śmierć w wyniku zamachu? (X 2012)

12%

Czy uważa Pan(i), że prezydent Lech Kaczyński mógł ponieść śmierć w wyniku zamachu? (X 2013)

16%

Jak ocenia Pan(i) działania polskiego rządu w sprawie wyjaśnienia przyczyn i okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem? (X 2013)

8%

Czy, Pana(i) zdaniem, powinno się powołać międzynarodową komisję do wyjaśnienia przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem czy też nie ma takiej potrzeby? (X 2013)

6%

Czy, Pana(i) zdaniem, Otwarte Fundusze Emerytalne (OFE) dobrze czy źle gospodarują powierzonymi im pieniędzmi przyszłych emerytów?(I 2011)

37%

Czy, Pana(i) zdaniem, OFE dobrze czy źle gospodarują powierzonymi im pieniędzmi przyszłych emerytów?(VII 2013)

34%

Czy, Pana(i) zdaniem, propozycje rządu idą w dobrym czy też w złym kierunku? (VII 2013)

22%

Rząd zaproponował, aby środki zgromadzone przez ubezpieczonego w OFE  przez 10 lat przed wypłatą świadczenia były stopniowo przenoszone do ZUS. Co Pan(i) o tym sądzi? (VII 2013)

39%

Jak Pan(i) ocenia zakaz inwestowania przez OFE w polskie obligacje skarbowe? (VII 2013)

45%

Czy proponowane przez rząd zmiany w systemie emerytalnym dotyczące działalności OFE będą korzystne czy też niekorzystne dla bieżących finansów państwa? (VII 2013)

40%

… dla ubezpieczonych w OFE? (VII 2013)

43%
Źródło: Opinie na temat przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem. Czy konferencja naukowa rozstrzygnęłaby wątpliwości?, Komunikat CBOS, BS/150/2013; Opinie o projektowanych zmianach w funkcjonowaniu OFE, Komunikat CBOS, BS/167/2013, http://www.cbos.pl.
 
 Z powyższego zestawienia nie należy (nie wolno!) wyciągać wniosków, że temat „katastrofy smoleńskiej” nie powinien być obecny w publicznych dyskusjach. Wręcz przeciwnie, jest to problem, który tylko w rzeczowym otwartym dyskursie może doprowadzić do uregulowania społecznych relacji nie tylko pomiędzy liderami i przedstawicielami partii politycznych, ale i dużych grup społecznych.

Problemem jest jednak to, w jaki sposób i w jakim celu WSZYSKTIE (a jest ich więcej niż dwie) siły polityczne wprowadzają ten wątek do debaty publicznej czy politycznej.

Problemem są proporcje, w jakich różne kwestie stają się przedmiotem politycznego sporu. To, o czym się mówi – niezależnie od tego, czy przybliża nas do prawdy, czy raczej wprowadza nas w błąd – formatuje naszą świadomość. W jakimś sensie tworzy nasz system wiedzy o rzeczywistości. Jesteśmy „za” lub „przeciw”, ale najczęściej potrafimy sformułować jakąś opinię”. To, o czym się milczy – sprawia, że takiej opinii nie posiadamy. 
 
Zobacz źródło

Wracając do przytoczonego przykładu. Opisany tu przypadek uświadamia jeszcze jeden problem. Na ile klasa polityczna jest gotowa do prezentowania w sferze publicznej treści adekwatnych i ważnych z punktu widzenia życiowych interesów obywateli? Nawet wówczas, kiedy ci – niedostatecznie poinformowani – nie uświadamiają sobie swoich własnych interesów?

1 komentarz :

  1. Witam
    Za to co mamy myśleć i jak mamy myśleć ponoszą odpowiedzialność w 95% media a nie politycy czy obywatele. To media mogą mówić o tym o czym chcą i to media mogą zajmować się tematem który jest dla nich potrzebny. Dziennikarze mają możliwość tworzenia sprawy z niczego i odwrotnie. Powód dla którego tego nie robią to prawdopodobnie zlecenie od "pracodawców". To, że o zmianie emerytalnej mamy taką a nie inną wiedzę to tylko i wyłącznie zasługa dziennikarzy. O "mamie Madzi" wiemy wszystko o ZUS i OFE prawie nic. Ludzie twierdzą, że w telewizji jest to czego odbiorcy oczekują a to jest nieprawda, jest to co media przekażą.

    Politycy święci nie są jak każdy ale to media tworzą rzeczywistość w jakiej żyjemy. To od nich zależy czy dowiemy się o aferach, niekorzystnych ustawach, błędnych decyzjach itd czy będziemy informowani o tym co na kolację zjadł średniej jakości aktor. Skąd ludzie mają cokolwiek wiedzieć skoro np Onet i WP publikują czasem te same teksty nawet kolejności słów nie chce im się zmieniać. Tzw "niezależne" stacje a przekazują to samo czasem w innym opakowaniu. W tym teatrze to media pociągają za sznurki a politycy są tylko marionetkami szkoda, że tak rzadko dowiadujemy się kto steruje dziennikarzami. Gdyby ludzie wiedzieli o pewnych sprawach więcej podejmowaliby inne decyzje i wtedy powstałaby inna rzeczywistość a tak to mamy to co jest i to dzięki środkom masowego przekazu którymi sterują konkretni ludzie.

    OdpowiedzUsuń