piątek, 1 kwietnia 2016

Młodzieżowy Budżet Obywatelski. Jestem na TAK!

Demokracja ma sens wtedy tylko, kiedy jej instytucje tworzone są - potem obserwowane, modyfikowane, udoskonalane - racjonalnie. W takim klasycznym znaczeniu tego słowa: działanie racjonalne to takie, któremu towarzyszy określona - świadomie przydana - intencja. Podmiot działający dostrzega więc pewien cel, który chce osiągnąć i dobiera do niego odpowiednie środki. W demokracji ich rolę powinny pełnić dobre instytucje.

Przykładem celu niech będzie liczna i świadoma partycypacja obywateli w życiu lokalnej społeczności. Narzędziem - budżet obywatelski. W Krakowie udaje się "średnio". W ubiegłym roku frekwencja (głosowanie internetowe i "stacjonarne") wyniosła zaledwie 7,5%. 

Budżet obywatelski jako swoista innowacja demokratyczna jest praktykowany w wielu polskich miastach już od kilku lat. Nie ulega wątpliwości, iż jest to rozwiązanie, służące realizacji tych fundamentalnych funkcji, które powinny wypełniać racjonalnie zaprogramowane instytucje demokratyczne. Po pierwsze, powinny uczyć obywatelskiego zaangażowania. Po drugie, powinny tworzyć rzeczywistą, namacalną (nie abstrakcyjną, obcą) przestrzeń dla bycia aktywnym. Zaś przede wszystkim powinny utrwalać w obywatelach poczucie sprawstwa, tj. przekonania, że "moje" działanie przynosi wymierny efekt, jest widoczne w przestrzeni publicznej i ktoś (także "ja") z tego korzysta. Tylko taka aktywność rodzi kolejną aktywność.

Szereg problemów - dotyczących głównie ilości składanych projektów oraz poziomu frekwencji w głosowaniu - wynika z faktu, że jest to instytucja stosunkowo młoda, która nie zakorzeniła się jeszcze w naszej miejskiej kulturze, choć warto podkreślić, że budżety obywatelskie są dzisiaj standardem nie tylko w wielkich aglomeracjach (jak Kraków), ale również w mniejszych miastach, np. powiatowych (np. w Olkuszu). Ale właśnie dlatego, dostrzec należy pewną szansę, która rodzi się ze swoistej koincydencji społecznych zjawisk.

Z jednej strony nowa, młoda instytucja. Z drugiej - do głosu (w dosłownym sensie) dochodzi dzisiaj nowe pokolenie obywateli, których wychowanie, edukacja i socjalizacja w pełni odbywała się w warunkach państwa demokratycznego. Umiejętne zaangażowanie młodych ludzi w projekt budżetu obywatelskiego może więc pomóc przyspieszyć proces transformacji naszej - ogólnospołecznej - mentalności w kierunku bardziej obywatelskiego społeczeństwa. To pokolenie jest szansą na skatalizowanie przemian naszej kultury politycznej, jest szansą na wykreowanie społeczeństwa Obywateli.

Tym, co dzisiaj zabija chęci bycia zaangażowanym w życie lokalnej społeczności jest powszechnie funkcjonujące przekonanie o braku skuteczności naszego działania. Umacniamy się w nim na co dzień, kiedy politycy wycofują się z obietnic składanych w kampaniach wyborczych; gdy nasze wysiłki napotykają na biurokratyczne bariery lub nie znajdujemy wsparcia dla swojego działania u współobywateli. Jako społeczeństwo jesteśmy przekonani, że o życiowym sukcesie decydują raczej siły i okoliczności od nas niezależne (znajomości, układy, przypadek) niż własne zaangażowanie, wysiłek, praca. A już na pewno nie WSPÓŁpraca. Ale czy powinniśmy te nieobywatelskie nawyki przekazywać kolejnym pokoleniom?

Powinniśmy raczej przyjrzeć się naszym działaniom, ich efektom - czyli instytucjom i postawić sobie pytanie: na ile są one racjonalne? Co chcemy poprzez ich istnienie i funkcjonowanie osiągnąć, jaki cel? 

Mając na uwadze ów - w gruncie rzeczy dziejowy - kontekst warto rozważyć racjonalną modyfikację rozwiązania, jakim jest budżet obywatelski. Być może słusznym wariantem byłoby wyłączenie określonej puli pieniędzy z ogólnego BO i przeznaczenie jej na BO dedykowany dla konkretnej - młodszej - grupy wiekowej obywateli, np. w wieku 16-25 lat (granice do dyskusji). Byłoby to uzasadnione z punktu widzenia celu socjalizacyjnego, który chcemy osiągnąć: zaszczepić w młodym człowieku z jednej strony - poczucie wartości uczestnictwa w życiu wspólnoty, po drugie zaś - poczucie sprawstwa.

Dla większości obywateli proces stawania się aktywnym (lub biernym) rozpoczyna się w okresie wczesnej dorosłości, kiedy ludzie najpierw uzyskują prawo do głosowania, możliwość przystępowania do partii politycznych czy angażowania się w funkcjonowanie organizacji społecznych. Dopiero później udział w życiu politycznym staje się dla nich nawykiem. Właśnie dlatego tak ważne są pierwsze doświadczenia z bycia pełnoprawnym obywatelem, a także pierwsze aktywności.

Ktoś powie: przecież czynne prawo wyborcze w głosowaniu na projekty BO w Krakowie jest niezwykle przyjazne młodym ludziom. Głosować mogą mieszkańcy, którzy ukończyli 16 lat. Paradoksalnie jednak takie rozwiązanie jest bardziej szkodliwe od proponowanego tutaj Młodzieżowego Budżetu Obywatelskiego. Projektów najmłodszych jest mniej, jeśli są to giną wśród innych, lepiej przygotowanych, a cała instytucja przez wielu np. uczniów postrzegana jest w kategoriach "to jeszcze nie dla nas". I bodaj najważniejszy argument "przeciwko": w przypadku odrzucenia takiego projektu – utrwala się przekonanie o daremnym wysiłku. Pierwsze wrażenie staje się złym wrażeniem.

Pamiętajmy, "obywatele uczestniczą w wyborach i rządzeniu zarówno dlatego, że sami chcą wejść do świata polityki, jak i dlatego, że polityka przychodzi do nich". Niech "polityka" zrobi ten pierwszy krok.