poniedziałek, 20 października 2014

Malowane lisy


Demokracja w polskim wydaniu to taki system niepewności. Obywatel głosuje na kandydata X z partii Y, po czym dowiaduje się, że nie można zrealizować obietnic, bo kryzys, brak większości, okrutna opozycja, wetujący prezydent, „zmieniły się warunki” itd. 

Albo: po wyborach kandydat X dochodzi do wniosku, że partia Y mu nie pasuje (np. odeszła od swoich pierwotnych ideałów), więc wychodzi i zakłada nową. Później może wróci, jak interes nie wypali.

Mając na uwadze, że język takiego polityka zmienia się zawsze na modłę aktualnie reprezentowanej partii, to trudno przewidzieć czy X to liberał, konserwatysta, socjaldemokrata czy może taki „malowany lis”.

Przykładów jest sporo. Padło na przypadek Joanny Kluzik-Rostkowskiej, która w ostatnich latach zwiedziła już trzy ugrupowania, przyjmując i prezentując trzy różne punkty widzenia:

Za czasów PiS było tak:



Za czasów PJN już tak:

Równo trzy lata temu, 16 listopada 2007 r., o godzinie 14. odbyło się pierwsze posiedzenie rządu Donalda Tuska. Rządu, którego paliwem nie jest mądre rządzenie, ale bezradna, zajęta swoimi obsesjami opozycja, rządu utraconych nadziei i przegapionych szans.
Polskę za rządów Donalda Tuska trudno nazwać prorodzinną, tylko w Rumunii mniej młodych matek ma pracę niż w Polsce, a jeśli Turcję traktować cywilizacyjnie jako część Europy to tylko tam jest gorsza dostępność do przedszkoli.
Polska powinna mieć rząd ambitny, a nie wiecznie chowający głowę w piasek i szukający winnych swoich niepowodzeń”

A na koniec, w PO, tak:

Człowiek skreśla, a przypadek głosy nosi.


Zobacz źródło

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz