poniedziałek, 24 lipca 2017

Obywatelska interwencja w politykę

Żyjemy w świecie bez autorytetów. Te, których jeszcze niedawno słuchano - upadły, zostały zapomniane lub - przechodząc na celebrycką stronę mocy - przestały proponować wartościowe idee. 

Faktem jest, że społeczne przekonanie – szczególnie u młodych osób – o prawomocności tradycyjnych instytucji politycznych ulega osłabieniu. Niektórzy widzą w tym koniec demokracji, jaką znamy. A może jest wręcz przeciwnie?

Ronald Inglehart w artykule Postmodernization Erodes Respect for Authority, But Increases Support for Democracy wyjaśnia:

„To samo społeczeństwo, które staje się coraz bardziej krytyczne wobec hierarchicznych autorytetów, staje się również bardziej odporne na autorytarne rządy, bardziej zainteresowane politycznym życiem i bardziej skłonne do odgrywania aktywnej roli w polityce. Chociaż hierarchicznie zorganizowane partie tracą kontrolę nad swoim elektoratem, a ukierunkowane na elity formy partycypacji, takie jak głosowanie przeżywają stagnację lub spadek, to formy partycypacji, które stanowią wyzwanie dla elit stają się coraz bardziej powszechne”. 

I wreszcie: „Zmiany te nie podważają demokracji, ale prowadzą do tego, by uczynić ją bardziej bezpieczną”.

Inglehart w swoich pracach odwołuje się do podziału form partycypacji na te, które są ukierunkowane na elity (elite-directed forms of participation) oraz te, które stanowią wyzwanie dla elit politycznych (elite-challenging forms of participation). 

Model pierwszy polega na mobilizowaniu masowego poparcia przez istniejące organizacje, jak np. partie polityczne, związki zawodowe, organizacje religijne itd. Drugi – jak to określa autor „nowy styl uprawiania polityki, będący wyzwaniem dla elit” – przyznaje społeczeństwu ważniejszą rolę w podejmowaniu konkretnych decyzji, która nie ogranicza się wyłącznie do dokonania wyboru pomiędzy dwoma lub większą ilością zestawów politycznych decydentów.

Pozycja elit politycznych stała się trudniejsza, choć zwykle nie są one tego świadome.

Powstawanie oraz widoczność w sferze publicznej organizacji obywatelskich, ruchów społecznych czy spontanicznie inicjowanych działań zbiorowych, których celem jest ustanawianie przeciwwagi dla każdej władzy politycznej, rozumianej jako podnoszenie trudnych tematów, zadawanie niewygodnych pytań, stymulowanie dialogu społecznego, zwracanie uwagi na pomijane kwestie czy respektowanie interesów rozmaitych grup społecznych, które nie mają politycznej reprezentacji, świadczy o dobrej jakości demokracji. Inglehart te formy zaangażowania nazywa „obywatelską interwencją w politykę”. Trudniejszym wyzwaniem dla polityków jest więc już nie tylko sama obecność krytycznych obywateli, ale ich świadoma aktywność. W tym sensie krytyczny – także niezadowolony, zniechęcony, oburzony – obywatel powinien być traktowany nie jako zagrożenie, a raczej jako potencjał pozytywnej zmiany.

To jest właśnie demokracja - żywa aktywnością swoich Obywateli. Czas najwyższy, aby to zrozumieli także politycy. W reformowaniu państwa powinniśmy bardziej się skupiać nie na tym, jak procesy decyzyjne politycznie (partyjnie) kontrolować, ale raczej na tym, jak w procesy polityczne włączać społeczeństwo. Na serio.