poniedziałek, 7 listopada 2016

Jakiego patriotyzmu nam potrzeba? [PATRIOTYZM]


Zbliżające się Narodowe Święto Niepodległości powoduje, że temat patriotyzmu znowu - na chwilę - zyska medialny rozgłos, choć najpewniej nie stanie się przedmiotem rzeczowej debaty publicznej, w której ktoś skupi uwagę milionowej publiczności, stawiając ważne pytanie: jakiego patriotyzmu tak naprawdę potrzebujemy?

Bo nad tym rzadko się zastanawiamy. Ogólnie rzecz biorąc w publicznych dyskursach dominują dwa podejścia. Jedno, bardziej romantyczne, tradycyjne, traktujące patriotyzm jako pewien stan emocjonalny względem Ojczyzny, który ma się manifestować w demonstracyjnej symbolice: polskiej fladze na balkonie czy hymnie odśpiewanym z kibicami na stadionie. Drugie, bardziej pozytywistyczne, niektórzy powiedzą - "nowoczesne", które próbuje utożsamiać patriotyzm z postawą obywatelską, zaangażowaniem w życie społeczności lokalnej czy płaceniem podatków.

Problem w tym, że na gruncie tych samych dyskursów oba rozumienia patriotyzmu stoją wobec siebie w opozycji, wzajemnie się wykluczając, a nie uzupełniając. Można więc być "prawdziwym patriotą", ale tylko w ramach jednego z dwóch aksjologicznych uniwersów. Dla patriotów-romantyków, pozytywiści to nie patrioci. I na odwrót.

W toku własnych badań nad młodzieżą studencką w Polsce zadałem sobie trud zdiagnozowania, który z tych modeli dominuje w postawach tej grupy. W tym celu zadałem pytanie:

Która z poniższych form aktywności jest Pana/i zdaniem wyrazem postawy patriotycznej. Proszę ocenić na skali, gdzie „1” oznacza: „całkowicie nie wyraża patriotyzmu”, a „5” oznacza: „całkowicie wyraża patriotyzm”.

Poniższy wykres przedstawia szczegółowe wyniki w postaci średniej wyliczonej ze skali od 1 do 5. Zostały one dodatkowo uporządkowane od wartości najwyższej do najniższej. Okazuje się, że 12 z zaproponowanych 13 form aktywności traktowana jest przez młodych Polaków jako przejaw postawy raczej patriotycznej niż niepatriotycznej (średnia powyżej 3,00). Za najbardziej patriotyczne uznano:
- znajomość hymnu państwowego (średnia 4,54);
- gotowość do obrony kraju w wypadku wojny;
- znajomość historii kraju;
- emocjonalne przywiązanie do symboli narodowych;
- wywieszanie flagi podczas świąt narodowych;
- posługiwanie się poprawną polszczyzną;
- głosowanie w wyborach.

W mniejszym stopniu wyrazem patriotyzmu jest:
- wysoka kultura osobista w kontaktach z obcokrajowcami;
- kibicowanie polskim reprezentacjom sportowym;

Jeszcze rzadziej wskazywane były:
- działalność na rzecz społeczności lokalnej;
- przestrzeganie prawa;
- uczestnictwo w nabożeństwach podczas świąt narodowych.

Jedna natomiast aktywność, zdaniem większości badanych, nie wyraża patriotyzmu (średnia pod czerwoną kreską). Było to płacenie podatków.




Zadałem też inne pytanie. Z czystej, poznawczej ciekawości:
Skąd pochodzi ten fragment: Już tam ojciec do swej Basi mówi zapłakany - Słuchaj jeno, pono nasi biją w tarabany?

Wyniki wyglądają następująco:




Pytanie o to, "jakiego patriotyzmu nam potrzeba?" i szereg kolejnych, zaczynając od tego, jak go uczyć, wciąż pozostaje aktualne... Może ktoś je zada tym razem.


Znaleziony obraz
Zobacz źródło

piątek, 7 października 2016

Polak liberał, Polak konserwatysta [MŁODZIEŻ A ABORCJA]

W tzw. "czarnym proteście" - inaczej niż w przypadku wieców organizowanych przez KOD - wzięli udział głównie młodzi ludzie. Czy PiS stracił młody elektorat? Wciąż jeszcze niekoniecznie.

Rok temu badałem stosunek młodych Polaków do stwierdzenia: "Prawo o przerywaniu ciąży (aborcji) powinno być maksymalnie liberalne". Było ono oceniane na skali od 1 (zdecydowanie się zgadzam) do 5 (zdecydowanie się nie zgadzam).

Trzeba podkreślić, że wybór wartości "5" na skali nie musi jednocześnie oznaczać zdecydowanej zgody na radykalne zaostrzenie prawa aborcyjnego. Jest po prostu brakiem zgody na liberalizację.

Wyniki można bardziej obrazowo przedstawić za pomocą średniej liczonej ze wskazań respondentów na skali. Wartość "3,00" oznacza równowagę poglądów. Im bardziej wynik odchylony w kierunku bieguna "1", tym większy poziom akceptacji dla w/w stwierdzenia. Im bardziej odchylony w górę (w kierunku "5"), tym większa dezaprobata.

Średnia dla całej próby badawczej wyniosła 3,32, co wskazuje, że ma ona bardziej konserwatywne niż liberalne poglądy. Jeszcze dokładniej ilustruje to poniższy wykres, na którym widać procentowy rozkład wskazań na poszczególne wartości skali. Najliczniejsza grupa wybierała wartość "neutralną" - 3. Znacząca jest różnica między wartościami skrajnymi: 1 (13,6% wskazań) i 5 (28,8% wskazań). W sumie 40,9% badanych wyraziło sceptycyzm wobec stwierdzenia dopuszczającego pełną liberalizację prawa aborcyjnego w Polsce.



Z kolei średnia dla młodych wyborców PiS to 3,62 i jest ona najwyższa spośród młodych elektoratów wszystkich partii politycznych. Poniżej analogiczny wykres, pokazujący, że poziom sprzeciwu wobec liberalizacji w młodym elektoracie PiS jest zdecydowanie wyższy.



Na koniec warto pamiętać, że Polska wciąż ma dwie maski: liberalną i konserwatywną. W poniedziałek na ulice wyszła ta pierwsza. Ta druga wyjdzie niebawem pod innymi hasłami. Na ich pokojowe spotkanie przyjdzie jeszcze poczekać.



niedziela, 18 września 2016

Niepewna przyszłość demokracji [MŁODZIEŻ A DEMOKRACJA]


Przyszłość demokracji na świecie bywa coraz częściej przedmiotem poważnych naukowych dyskusji. W ich toku konfrontowane są dwie, poniekąd sprzeczne, wizje. W pierwszej – bardziej optymistycznej – podkreśla się fakt, że w ostatnich dekadach coraz więcej ludzi krytykuje demokrację w swoim kraju, jednakże – paradoksalnie – stanowi to argument za tezą o jej niezagrożonym trwaniu. Skoro obywatele mogą wyrażać swoje niezadowolenie, a mimo to system polityczny funkcjonuje nadal, to nie ma lepszego dowodu na stabilność systemu. Druga interpretacja ma bardziej pesymistyczny wydźwięk. W jej ramach mówi się o upadku, erozji, recesji czy wręcz o "początku końca demokracji".

Niezależnie od tego, którą wersję uznamy za bardziej realistyczną, trudno nie dostrzegać problemu. Demokracja to bowiem taki system polityczny, który ma - mówiąc metaforycznie - wbudowany mechanizm autodestrukcji. Jest więc tak stabilna, jak stabilne są jej społeczne podstawy. Jak wiadomo, czynniki decydujące o legitymizacji mogą mieć rozmaitą naturę, od instytucjonalnych i socjoekonomicznych po kulturowe właśnie (do których należą postawy elit politycznych oraz dominujące wzory kultury politycznej wszystkich członków społeczeństwa). Ostatnio nie można zapominać o uwarunkowaniach geopolitycznych, co trafnie dostrzegają teoretycy demokracji, jak Marc Plattner, który pisze, że:
"w świecie podzielonym na strefy wpływów zdolność państwa do kroczenia ścieżką demokratyczną będzie zdeterminowana przez jego międzynarodowe sojusze oraz geografię”, a „los demokracji w krajach postkomunistycznych zależeć będzie od tego, po której stronie granicy między Rosją a UE się ostatecznie znajdą”.

Demokracja nie jest dana raz na zawsze. Nie jest ostatnim etapem społecznej ewolucji, nie jest nieuchronna. Przyjmując koncepcję konsolidacji, powinniśmy - choćby teoretycznie - założyć możliwość "dekonsolidacji". Jeśli ludzie nie chcą mieć demokracji, to - wcześniej czy później - nie będą jej mieli. I nie mam tu na myśli aktualnej sytuacji politycznej w Polsce, a raczej pewien klimat opinii na świecie.

Dziś można już wskazać szereg dowodów potwierdzających kryzys legitymizacyjny współczesnych demokracji. Obywatele wielu skonsolidowanych demokracji stają się bardziej nieufni wobec wartości, jaką jest demokratyczny system polityczny. Są oni w coraz mniejszym stopniu przekonani, iż to, co robią ma realny wpływ na politykę i dlatego rośnie ich skłonność do wyrażania poparcia dla innych – autorytarnych – modeli rządzenia.

Na wykresie znajduje się procent odpowiedzi "jest zdecydowanie ważne ("10" w skali 1-10), by kraj, w którym mieszkam rządzony był w sposób demokratyczny". Dla porównania różnych kultur politycznych zestawiłem dane z Polski, USA i Holandii.




WYJAŚNIENIE 1: 

Istnieje różnica między legitymizacją demokracji jako wartości i oceną sposobu, w jaki demokracja w danym kraju funkcjonuje. Wykres potwierdza erozję "wiary" w demokrację jako wartość. I właśnie dlatego problem jest poważniejszy.

WYJAŚNIENIE 2: 

Ktoś może zapytać: "czym w owym badaniu jest w ogóle demokracja?". Rzeczywiście, napotykamy klasyczny problem w badaniach ankietowych. Opinia publiczna, którą diagnozowano, ze pewnością nie była w pełni oświecona (w znaczeniu, którego używał John Zaller), a ankieter nie wykładał respondentom określonej definicji "demokracji". Ale możemy wykorzystać wiedzę na temat metodologii badawczej, aby rozwiać pewne wątpliwości. Wiemy o wpływie kolejności pytań w kwestionariuszu na odpowiedzi respondentów. Chwilę wcześniej zadano pytanie treści: "Opiszę teraz różne typy systemów politycznych. Proszę powiedzieć, co Pan(i) myśli o każdym jako o sposobie rządzenia naszym krajem. Czy uważał(a)by go Pan(i) za bardzo dobry, raczej dobry, raczej zły czy też zły sposób rządzenia naszym krajem?". Możliwe odpowiedzi do wyboru wyglądały następująco:


Teraz wiemy (przynajmniej) czym demokracja nie jest w rozumieniu autorów badania. 

WYJAŚNIENIE 3:  

Nie chodzi tylko o to, że młodzi są mniej przywiązani do idei demokracji niż starsi obywatele. Trzeba powiedzieć inaczej: współcześni obywatele są do niej mniej przywiązani. Okazuje się bowiem, że dzisiejsi 20-latkowie cenią demokrację w o wiele mniejszym stopniu niż 20-latkowie 20 lat temu...