piątek, 5 lutego 2016

Najpierw produkt, potem opakowanie

Na początek chcę zaznaczyć, że poniższym wpisem w żaden sposób nie opowiadam się po którejkolwiek ze stron tego niegodnego politycznego sporu, który trwa już kolejny miesiąc. Ale znowu okazuje się, że w Polsce można wygrać wybory (lub tylko próbować je wygrać) bazując jedynie na krytyce przeciwnika politycznego. 

Jednym z newsów dnia była informacja o prezydenckim projekcie ustawy o kredytach walutowych (pomoc dla tzw. "frankowiczów"). Co do istoty całkiem sensowny i przemyślany pomysł. Widać, że jest efektem dłuższej refleksji szerszego grona ludzi. Nawet liderzy opozycji nie mówią z miejsca, że słaby, ale że interesujący. I co na to "frankowicze"? Że zostali oszukani. I słusznie.

Bo w kampanii rzeczywiście usłyszeli, że przewalutowanie będzie po kursie z dnia zaciągnięcia kredytu, tymczasem w przedstawionym projekcie kurs ma być inny, choć w zastosowanej nomenklaturze - "sprawiedliwy". W kampanii mówi się wiele rzeczy, najczęściej obiecuje się sprawy nieprzemyślane w myśl logiki "jakoś to będzie". Ale gdyby ówczesny kandydat Andrzej Duda zaproponował w kampanii zaprezentowany dzisiaj projekt i zainicjował publiczną debatę nad jego szczegółami, to dzisiaj zyskałby tylko wiarygodność (w tej akurat sprawie). 

Podobnie było z walczącym o reelekcję Bronisławem Komorowskim. Najpierw "wypuszczono" spot wyborczy pt. "Dobry start dla młodych" (co sugerowało, że w obozie ówczesnego prezydenta toczy się jakaś pogłębiona refleksja nad poprawą losu tej grupy społecznej), a zaraz po tym młodzi dowiedzieli się, że receptą na poprawę tego losu jest kredyt i zmiana pracy.

Powiem tak: najpierw praca, potem marketing. Najpierw produkt, potem opakowanie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz