Korupcja pojawia się często tam, gdzie ustala się dostęp do realnej władzy. Niekoniecznie musi mieć ona czysto materialny czy finansowy wymiar. Jej istotą jest bowiem korzyść, którą zyskuje się w sposób nieuprawniony. Ważnym polem politycznej rywalizacji jest współcześnie dyskurs publiczny. Partie polityczne rywalizują na tej arenie o władzę nad społeczną świadomością. Narzucając swój sposób interpretacji świata, który nas otacza, starają się poszerzać zasięg swoich wpływów. Wygrywa ten, kto skuteczniej przekona większą grupę odbiorców o "słuszności" swojej narracji.
Funkcją języka polityki nie jest jednak opis rzeczywistości, ale jej interpretacja. Nie dążenie do prawdy (jak w etosie naukowym), ale perswazja (jak w języku reklamy). Stąd powszechna akceptacja tezy, że czasem "wszystkie chwyty dozwolone", szczególnie, gdy "cel uświęca środki".
Środkiem do celu (utrzymania bądź zdobycia władzy) staje się zatem korupcja. Korupcja dyskursu politycznego. Jest ona "chlebem powszednim" dla polityki, która komunikowana jest masowemu odbiorcy poprzez media. To on - Obywatel - staje się główną ofiarą tego rodzaju korupcji.
Gary Woodward - wyjaśniając pojęcie korupcji dyskursu politycznego - wskazuje na cztery jej odmiany. O tym w kilku kolejnych wpisach. Dzisiaj pierwsza z nich: PRZYMUS:
"polega na posłużeniu się siłą zamiast argumentów, by zmienić czyjeś postępowanie".
Nadawca w swojej argumentacji odbiera (w praktyce ogranicza) wolność wyboru adresata poprzez zastosowanie groźby symbolicznej. Fabrykuje konsekwencje (pozytywne czy negatywne) podejmowanej przez odbiorcę decyzji, aby zdeterminować jego wybór. Albo upewnić w określonej postawie (zgodnej z intencją nadawcy), albo zasiać niepewność i wywołać dyskomfort psychologiczny u tych, którzy zamierzali zdecydować inaczej.
Jak w tych przykładach. W dyskursie Platformy Obywatelskiej groźba przymusu nie jest wcale taka zawoalowana. Wybór PiS oznacza prawdziwą "katastrofę".
Spot wyborczy PO z roku 2011
W dyskursie PiS nie inaczej. Wybór może być tylko jeden. Albo PiS, albo "katastrofa" (ekonomiczna w tym przypadku).
Spot PiS z marca 2011 roku
Najciekawsze (czyt. najsmutniejsze) w tym wszystkim, że "korumpowany" Obywatel nie widzi tego paradoksu. I woła wciąż: "kto da więcej?!"
Zobacz źródło |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz