Ktoś powie, że hasło „Nie głosuję na nikogo” robi więcej
złego niż dobrego. Rozumiane bez kontekstu z pewnością tak. W końcu to coraz
powszechniej obserwowany wzór zachowania naszych współobywateli. Osobiście
byłem kiedyś świadkiem takiej oto sytuacji:
Kierowca busa na
trasie Kraków-Chrzanów, podenerwowany zasłyszaną w radiu informacją o rządowych
planach wprowadzenia podatku od starych samochodów, pozwolił sobie publicznie
(bo w obecności pasażerów) na komentarz typu: <<Co jeszcze wymyślą?! Już nigdy
nie pójdę na wybory. Niech się sami wybierają>>.
Trudno tego nie zrozumieć. W ocenach takich przypadków
często posługujemy się prostymi (zbyt prostymi?) wyjaśnieniami. Po kolejnych
wyborach, które ujawniają rekordowo niską frekwencję, słyszy się mnóstwo uwag o
słabym społeczeństwie obywatelskim, o biernym i apatycznym obywatelu. Przyczyna
takich postaw – utrwalanych przecież w długim okresie – tkwi zarówno po stronie
obywatela (któremu chce się coraz mniej), ale i polityki, a raczej konkretnych
polityków, którzy zrezygnowali ze swej kulturotwórczej roli, jaką powinni pełnić
w społeczeństwie.
Inspiracją dla tego pozornie nihilistycznego hasła stała się
również praktyka badawcza. Nie tak dawno, badając postawy młodego pokolenia
Polaków, zastanawialiśmy się nad tym problemem, poszukując także
konstruktywnych odpowiedzi. Zadaliśmy więc młodym ludziom pytanie o to, co
musiałoby się zmienić, aby motyw uczestnictwa w życiu politycznym swojego kraju
był dla nich silniejszy. Uzyskane odpowiedzi ukazują wyraźną alienację klasy
politycznej.
Źródło: badania własne na ogólnopolskiej próbie badawczej studentów. |
Żyjemy w dwóch niezależnych od siebie światach. Świat ludzi młodych, ich realnych problemów, potrzeb i
interesów. Świat polityki – krótkowzrocznej, zorientowanej na wydarzenia o
medialnym charakterze. Z tego pierwszego płynie zaś komunikat: ZRÓBCIE COŚ W KOŃCU!
Ktoś kiedyś napisał, że ludzie będą rzeczywiście aktywni
nie wtedy, gdy sami będą chcieli iść do polityki, ale dopiero wówczas, gdy to polityka „przyjdzie”
do nich.
Większość naszych polityków – póki co – nigdzie się nie
wybiera…
Osobiście obecnie odczuwam dwa, proste braki:
OdpowiedzUsuń1. Brak możliwości zaznaczenia na karcie wyborczej pola przy pozycji 'żaden z kandydatów nie spełnia moich oczekiwań'. Naiwnie wierzę, że gdyby takie pole było, to wynik wskazałby kierunek zmian dla obecnie lansujących się polityków, a i dałby motywacje do działania świetnym ludziom, którzy wola aktywnie działać w sferze ngo, 'nie mieszając się do polityki'.
2. Brak docenienia osób, które faktycznie działają. Niestety - media odzwierciedlają mentalność - mówią albo o wielkich sukcesach, albo o wielkich porażkach, no i o skandalach. W mediach brylują politycy, którzy w chwytliwy sposób przyciągają uwagę, a niekoniecznie mają coś merytorycznie wartościowego do powiedzenia. Dopóki ciężko pracujący politycy, odwalający kawał dobrej roboty nie wyjdą przez przypadek z cienia tych polityków-celebrytów Kowalski nie wie o ich istnieniu, nie wie, że faktycznie realizują swoje obowiązki i jeżeli na nich zagłosuje to dlatego, że są tuż za celebrytą na liście wyborczej.