No, oczywiście, że było legalne. Ale czy to oznacza, że mamy zamilknąć? Okazuje się, że cała sztuka polega na tym, aby skonstruować prawo, które legalnie pozwala korzystać z publicznych pieniędzy. Dodajmy - w sposób niegospodarny. A w tym przypadku właśnie z czymś takim mamy do czynienia. Ani Marszałek, ani wicemarszałkowie, ani posłowie nie mają obowiązku potwierdzania, na co wydali te pieniądze. Czy rzeczywiście jeździli na spotkania z wyborcami? Nie wiadomo. Całkiem legalnie.
79500 zł. Cena litra benzyny: około 5 zł. To daje około 15900 litrów benzyny. Niech samochód pali dużo, nawet 10 l/100 km. Wówczas za te pieniądze przejedzie około 159000 km. Sporo. Ale na pewno skorzystali na tym wyborcy w okręgu.
A spójrzmy jeszcze od innej strony. Przywilejem posła jest także darmowy przejazd, np. pociągiem. Oczywiście, rzadko jeżdżą w ten sposób. Jedna posłanka ostatnio wsiadła do pociągu relacji Warszawa-Lublin, nie mogąc uwierzyć, że takie składy jeszcze jeżdżą po Polsce.
To nie jest kwestia tego, co jest legalne, a co nielegalne. Przecież do tej pory nikt tych panów nie nazwał przestępcą. To kwestia tego, co moralne. Tego, jaki przykład idzie z góry. Tego, że państwo długo jeszcze dla większości obywateli nie będzie wartością, którą się powszechnie szanuje.
Profesor Marcin Król w "Stylach politycznego myślenia" pisał o roli elit politycznych: "rola moralna i intelektualna..."
OK, czas kończyć opowiadanie bajek.
Zobacz źródło |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz