Osobiście nie raz, nie nie tylko prywatnie zastanawiałem się, dlaczego ludzie nie dają do zrozumienia klasie politycznej swojego poziomu dezaprobaty dla ich działań poprzez masowe oddawanie głosów nieważnych. Dziwiło mnie to, dlaczego z dwojga (zostać w domu czy pójść i oddać głos nieważny) wybierają to pierwsze, nie sygnalizując niczego, a raczej swoją bierność i apatię. A jak wiadomo, przyczyn wyborczej absencji jest bardzo wiele i trudno wszystkich "non-voters" podpisywać zbiorczą etykietką. Zapominamy, że głos nieważny to nie zawsze jest efekt braku kompetencji, ale - choćby potencjalnie - wyraz niezgody na pewne status quo. Jest oczywiście różnica między odsetkiem głosów nieważnych w wyborach na wójtów / burmistrzów / prezydentów miast i do rad gmin z jednej strony, a sejmików z drugiej. Spróbujmy jednak zauważyć, że w pierwszym przypadku wybór jest bardziej konkretny, głosujemy na ludzi, których znamy, często nie kierując się ich polityczną czy partyjną afiliacją. Do sejmików głosujemy na partie (te z telewizora), których większość społeczeństwa nie akceptuje, a przynajmniej ma o nich bardzo złe zdanie. Tam gdzie nie ma wyboru, nikt nas nie zmusi do głosowania.
Oczywiście, wiele wątpliwości zniknęłoby, gdybyśmy się dowiedzieli, ile z tych nieważnych głosów powstało poprzez pomyłkowe skreślenie dwóch lub więcej kandydatów, a ile np. poprzez demonstracyjne skreślenie wszystkich. Tego się zapewne nie dowiemy.
I właśnie dlatego, na kartach do głosowania powinna się znajdować opcja "NIE GŁOSUJĘ NA NIKOGO".
Zobacz źródło |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz